Militarny Rajd Zadaniowy 24 h "Commando"

Militarny Rajd Zadaniowy 24 h "Commando"


#1 2009-04-22 21:47:45

Mar80

Administrator

Zarejestrowany: 2009-04-21
Posty: 27
Punktów :   

Relacje

Zapraszam do podzielenia się wspomnieniami z trasy......"okiem uczestnika"

Offline

 

#2 2009-04-30 17:53:13

pantera

Uczestnik

Zarejestrowany: 2009-04-30
Posty: 1
Punktów :   

Re: Relacje

Nie wiem czy nie ma chętnych by podzielić się swoimi przygodami, czy z grzeczności czekali, aż zwycięzcy rozpoczną ten temat

Niby tylko 24h, ale tak intensywne, że nie wiadomo od czego zacząć. Nie był to pierwszy tego typu rajd, w którym brałem udział i mogę zdecydowanie stwierdzić, że organizatorzy stanęli na wysokości zadania.

Żeby opisać wszystko, nie starczyłoby mi pewnie kolejnych 24h. Napiszę więc o najciekawszych zadaniach, przygodach..
Pogoda była wręcz wymarzona, mogłoby jeszcze popadać. Zacierało by ślady Na marginesie, szacunek dla twardzieli w krótkich spodenkach w tą dość mroźną noc. Co jakiś czas o Nich myśleliśmy i rozmawialiśmy. Wracając do zadań, bardzo ciekawie było od samego początku. Bieg grupowy, który męczył tempem którego nie można nazwać nawet truchtem. Trzepanie plecaków i już wchodziliśmy w klimat.
Po tym większość wyrwała jak harty, a już na pierwszym punkcie kontrolnym okazało się, że gdzieś ich znikło i jesteśmy pierwsi. Może mieliśmy inne mapy, bo jeszcze parę razy mieliśmy takie teleporty . Początkowo typowe zadania fizolskie, ale to nieodłączna część tego typu imprez. Później zabawy na linach, strzelanie i już czuliśmy się jak w domu. Kajaczek "jedynka" nie lubię tych "wywrotek", a mój kompan nie mógł zmieścić do niego swego tyłu Jakoś się w końcu wcisnął i ruszyliśmy. Jeden brzegiem, drugi w kajaczku. Podział ról w zespole, bardzo fajne zadanie sprawdzające współpracę. I tak podążaliśmy nie wiedząc jak daleko mamy się udać. Jak w końcu dostrzegliśmy sędziego, dobiliśmy i dostaliśmy karteczkę z zadaniem i gdy ujrzeliśmy cyrylicę.. Ciąg znaczków, tak to mogę określić Spotkaliśmy Pana Żula i nam rozszyfrował to za darmo.. Dotarliśmy do cudownej rzeczki. Przeprawa przez Nią sprawiła, że poczułem się jak po mega relaksującym hydromasażu i mogłem biec dalej gdzie czekały granaty. Tam chyba wszyscy mieli karniaki Po dojściu na kolejny punkt kolega, nie dał mi dojść do słowa i wymieniał modele broni. W końcu to Jego konik. Nie mogłem Go oderwać, a jajo czekało Ugotowaliśmy je na twardo i po ocenie sędziego zjedliśmy. Było pyszne, cieplutkie, brakowało tylko majonezu. Zastanawialiśmy się kto miał ten sos tatarski na trzepaniu plecaków, pewnie miał ucztę
Rozpoczął się etap nocny, w końcu dostaliśmy fajne mapy. Niebo pełne gwiazd i jak zrobiliśmy chwile przerwy, położyliśmy się, sprawdzałem mapę, a kolega podziwiał niebo. Później nie chciał wstać Po drodze mieliśmy zadanie z ratownictwa,  zabawę wykrywaczem metalu, aż doszliśmy do jednego z ciekawszych zadań. Skryte podejście, unikniecie wartowników, podłożenie ładunków (światło chemiczne). Byliśmy w swoim żywiole Później godzina wyczekiwania na odpowiedni znak morsem. Żeby nie usnąć, zająłem się czekoladą. Po sygnale wpakowali nas na pakę auta i wywieźli w las. Po zorientowaniu w terenie, ruszyliśmy na podane koordynaty i zakończył się etap nocny.
W bazie rajdu rozwiązaliśmy teścik psycholski i mieliśmy troszkę czasu odpoczynku do finału. Kilometrowy bieg do pola minowego, na którym świece dymne dusiły i zaciągałem tlenu z powierzchni gleby Tor przeszkód, liny, drabinki, oponki, belki, co tu dużo gadać, to co tygryski lubią najbardziej I na koniec walka w rękawicach, kaskach miedzy dwoma finałowymi ekipami. Bardzo ciekawy, niekonwencjonalny sposób zakończenia.

Gratulacje i wręczenie nagród z rąk samego gen. Romana Polko nie zdarza się często.

Rajd pozwala przeżyć wiele ciekawych przygód, sprawdzić swoje możliwości psycho-motoryczne, ale także dobrze się bawić w klimacie paramilitarnym.

Offline

 

#3 2009-06-03 01:48:41

S.W.O.T.'ka

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2009-06-03
Posty: 1
Punktów :   

Re: Relacje

Też tam byłam... swoje przeżyłam Dla mnie najgorszym etapem był etap pierwszy... bieg. Matko Boska nie znosze biegać! Kwestia nie nóg tylko samej kondycji. To było najtrudniejsze - potem... no tak. "pokaż co masz w plecaku" i w butach przy okazji. Chwila nieuwagi - źle zasznurowane desanty - i zaczyna się. Pięty zaczynają pobolewać -a to początek. Pąpki. Och... gdybym ja wiedziała, że nie trzeba robic na kosciach - co prawda nie zbawiłoby mnie to od kary ale z dziesieć więcej by było Następnie lina, stwierdzam iż "to ja już idę robić karne: ;P Tu właśnie zauważa sie powazne niedociągniecia w sile Ale grunt to zabawa. Brzuchy - no nawet nawet ale te 5 zabrakło i jak by nie było co???karne! tak jest! ;D dobra tam... pomiędzy bagna... he he... wlazłyśmy z Kumpelom ze S.W.O.T 2 po szyje w śmierdzące bagno żeby przenieść plecaki podczas gdy 5 metrów dlaej było suche prejscie. Nasze miny były godne zabójców ;P Strzelanie było najłatwiejsze ze wsyztskiego. Test izraelski jakoś dodał mi sil ale tor linowy je zabrał... ostatnia lina przedemną wisi a ja po kilkunastu podejsciach spadam bo mi ręce opadają same... życie nie pieśći jak to mówią do następnego punktu pobładziliśmy trochę bo oczywiscie wpadłam na pomysł wspaniałomyślnych skrótów które zaprowadziły nas pod sciane płotów i wracaj żołnierzu na trasę! xD idziemy do kajaków i rzeka przeszliśmy przez nią chociaż 30 metrów od nas byl most nie chciało nam się wracać do niego... kij tam. I wątek humorystyczny... idziemy i mówię "już nie daleko" bo kumpel mi padał... i idą pierwsi i on pyta się "ile jeszcze?" a jeden mówi "jakieś 2km" ok. idą drudzy i pyta "ile jeszcze?" oni "no jakies 5 km" a on "ile?!" na koncu idzie trzecia para i pyta "ile jeszcze?" a jeden mówi "ło...jeszcze jakieś 10km" a on "co?!!! no nie..." Myślałam że padnę ze śmiechu "im bliżej tym dalej" a ja mu ściemnialam że juz ich widać i tak co kilometr albo mówię mu ze idziemy do torów i wyszliśmy na polanie "i gdzie te tory?bo ja widzę tylko pola i rzeke" no dora źle odczytałam wybacz ;D kajaki... ja płynę dopłynęłam pół godizny przed partnerem i czekałam na niego ale jak dotarł to padł jak trup. Smiałam się z niego bo dla mnie to była przygoda a nie czysta rywalizacja. dostałam kartkę z zadaniem. Uff..ruski rozszeżony do czegoś zobowiazuje daliśmy radę i pomogliśmy też ale anonimowo troche mi się mózg wyłączył i plątałam się ale dało rade i do rzeki na minusie a ja do stanika i gaci i dawaj partner mi się wycofał i dołączyłam się do "młodziaka". Przechodizlismy obok dość nieprzyjemnie pachnącej oczyszczalni ścieków.. do rzutu granatem! i co?nic... żaden nie trafiony 20- bieg! nogi miałam tak juz poranione ze biegałam na boso... nogi mi trochi zmarzły ale szłam dalej w trampkach kolegi (pozadrowienia dla niego) doszliśmy do rozpoznawania broni... i kilka kółek wokół obozu (dobrze ze młodziak był bo bym biegała tam do białego rana - taka moja znajomość z bronią) i gotowanie jajka tam już mówię dosć. Dziękuje... Już podczas biegania wadzilam sobie o pięty co mnie doprowadzało do dźwięku podobnego do ultradźwięku Bolało jeszcze dobry tydzień i chodziłam w butach bez sznurówek ledwie ledwie... Ale warto było... wymarzłam się w nocy pod nie dajacymi ciepła kocami a rano wyszłam z namiotu jak dziecko wojny nogi bolą, brudna, zmeczona ale zadowolona Cieszę się, że doszłam tak daleko z uwzglądneiniem doszłam bo nogi mialam w złym stanie. chętnie pojadę na rajd w przyszłym roku bo nigdy się tak nie uśmiałam xD xD xD poza tym przygoda, test - mozna poznać własne mozliwości. I o to chodzi

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.24hcommando.pun.pl purmo wrocław psycholog Piła busy Belgia